niedziela, 13 września 2015

Sałatka z czerwonej kapusty z pomarańczą i mango



Lubię inaczej. Czasem dziwniej. Czasem w punkt. Czasem wbrew. Czasem z zaskoczenia.

Kuchnia to najlepsze miejsce na paradoksy, kontrasty, fantazje. Tu każdy może być w miarę bezkarnym wynalazcą, malarzem, poetą.

Tym razem udziwniłam modrą kapustę. Nie pochodzę z Górnego Śląska, toteż nie mam zbyt silnie zakodowanej tradycyjnej wersji tej sałatki. Ot, czasem mama podawała ją do gęsi czy innego pieczystego. Mogłam więc bez skrępowania spróbować zboczyć nieco z utartego szlaku i smaku.


Początek był typowy. Małą główkę czerwonej kapusty obrałam z zewnętrznych liści, przekroiłam na pół, wycięłam głąb, a resztę liści drobniutko posiekałam. Zagotowałam litr wody z ½ szklanki octu jabłkowego, na wrzątek wrzuciłam kapustę. Dodałam płaską łyżkę soli, pół łyżeczki sproszkowanych goździków i łyżeczkę cynamonu, zamieszałam. Gotowałam sześć minut. Czas gotowania zależy od tego, na ile jędrną chcemy mieć kapustę. Ja lubię taką w pół drogi między surową a miękką. Na ostatnią minutę do gotowania dodałam kopiatą łyżkę miodu gryczanego, znów dokładnie zamieszałam. Miód można zastąpić brązowym cukrem trzcinowym. Odsączyłam kapustę na sicie.

W międzyczasie pokroiłam w małe fileciki jedną dużą pomarańczę, a jedno obrane mango – w kostkę. Wycisnęłam sok z jednej pomarańczy. Potargałam na drobne kawałki pęczek świeżej kolendry. Wszystko razem wymieszałam z kapustą, odstawiłam do lodówki na dwie godziny, aby smaki twórczo posprzeczały się ze sobą i doszły do końcowego porozumienia.  



I aż mi się oczy zaśmiały, bo zestaw kolorów w salaterce okazał się więcej niż optymistyczny.



Ściągawka, czyli potrzebne składniki
Mała główka czerwonej kapusty, dwie pomarańcze, jedno mango, pęczek świeżej kolendry, ½ szklanki octu jabłkowego, sól, pół łyżeczki sproszkowanych goździków (lub cztery całe), łyżeczka sproszkowanego cynamonu (lub jeden kawałek kory), łyżka miodu gryczanego lub dwie łyżki brązowego cukru trzcinowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz