Chodzą za mną puree rozmaite. Te
o konsystencji całkowicie aksamitnej i te złamane chrupiącym dodatkiem. Puree
ziemniaczane zna każdy. Puree z batatów – już nieco mniej osób.
A wystarczy batata obrać, pokroić w grube plastry i ugotować, najlepiej na parze. Można też tradycyjnie w wodzie, ale trzeba gotować je krócej, ok. 7 minut, a następnie starannie osączyć na sicie, bo bataty o wiele zachłanniej „piją” wodę niż ich poczciwe kuzynki, pyry. Potem trzeba bataty zmiksować i przyprawić – ja dodałam wędzoną sól, płatki chilli i sycylijską oliwę pomarańczową. Puree z batatów znakomicie smakuje z grillowanymi warzywami i duszonymi grzybami shiitake.
Trwa sezon na bób, wymyśliłam
więc dwa rodzaje puree z bobu . Przepłukane zimną wodą nasiona trzeba zalać w garnku wrzątkiem i gotować krótko
(nie soląc), może 5-7 minut, tylko do momentu, gdy skórka zacznie lekko
odchodzić od nasion. Wówczas należy szybko wyrzucić je na sito i przelać
bieżącą lodowatą wodą, aby zachowały ładny, intensywnie zielony kolor. A
następnie pieczołowicie wyłuskać z łupinek.
W pierwszej wersji obrane ziarna bobu (pół kg) zmiksowałam z dwiema łyżkami oleju pistacjowego. Można by dodać do puree posiekane orzechy pistacjowe, ale akurat nie miałam ich pod ręką. Dodałam kilka szczypt soli, sporą garść świeżych liści kolendry, łyżkę soku z limonki i wszystko starannie zmiksowałam blenderem „stopką”. Do gotowego, gładkiego puree dołożyłam czubatą łyżkę dobrej musztardy z całymi ziarnami gorczycy, wymieszałam.
W pierwszej wersji obrane ziarna bobu (pół kg) zmiksowałam z dwiema łyżkami oleju pistacjowego. Można by dodać do puree posiekane orzechy pistacjowe, ale akurat nie miałam ich pod ręką. Dodałam kilka szczypt soli, sporą garść świeżych liści kolendry, łyżkę soku z limonki i wszystko starannie zmiksowałam blenderem „stopką”. Do gotowego, gładkiego puree dołożyłam czubatą łyżkę dobrej musztardy z całymi ziarnami gorczycy, wymieszałam.
Puree z reguły podaję na zimno, na przykład z chlebkami
roti, można jednak podgrzać je chwilę na suchej patelni i podać ciepłe.
W drugiej wersji do bobu (pół kg)
dodałam dwie łyżki „gęstego” z puszki mleka kokosowego, dwie garści
poszatkowanych liści świeżej mięty, sól do smaku i drobno posiekaną połowę
kiszonej cytryny. Jeśli nie ma tego aromatycznego składnika, można użyć soku i drobnych strużyn
skórki ze sparzonej cytryny. Wszystko razem zmiksowałam. To puree pasuje do
wytrawnych racuszków i placków – z ziemniaków czy z roślin fasolowych. Na zdjęciu - z racuszkami łubinowymi (przepis niebawem).
Ściągawka, czyli
potrzebne produkty:
Na puree z batatów:
4 spore bataty, trzy szczypty wędzonej soli (może
być zwykła), łyżeczka chilli, najlepiej w płatkach, łyżka oliwy pomarańczowej
lub zwykła oliwa pół na pół z sokiem z pomarańczy.
Na puree z bobu 1:
pól kg bobu, dwie łyżki oleju pistacjowego (lub garść łuskanych grubo siekanych pistacji), sól do smaku, garść świeżych liści kolendry, łyżka soku z limonki, czubata łyżka ziarnistej musztardy
pól kg bobu, dwie łyżki oleju pistacjowego (lub garść łuskanych grubo siekanych pistacji), sól do smaku, garść świeżych liści kolendry, łyżka soku z limonki, czubata łyżka ziarnistej musztardy
Na puree z bobu 2:
Dwie łyżki „gęstego” z
mleka kokosowego, dwie garści świeżej mięty, sól do smaku, pół kiszonej cytryny
(lub sok z połowy cytryny i ostrugana skórka z drugiej połowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz