Kilka dni temu podawałam przepis na bezglutenowy żur z suszonymi
grzybami
A może by tak zupę tę podać w sposób niezwykły i bardzo
odświętny?
Na przykład z „wkładką” z kaczki, chipsami z pietruszki i z żółtkiem koagulowanym?
Na przykład z „wkładką” z kaczki, chipsami z pietruszki i z żółtkiem koagulowanym?
Przepis na koagulowane żółtka podawałam wiosną, ale
przypomnieć nie zawadzi. Do małego naczynka do zapiekania wlałam tyle oleju,
aby przykrył dno. Oddzieliłam żółtka jaj od białek i delikatnie zsunęłam żółtka
do naczynka z olejem, uważając, by się nie rozpłynęły. Cienkim strumyczkiem, po
ściance naczyńka, dolałam olej tak, aby zakrył żółtka. Włożyłam naczynko do
piekarnika rozgrzanego do 80 stopni i podgrzewałam przez ok. 30 min. Żółtka pozostały
z zewnątrz elastyczne, co sprawdziłam, delikatnie dotykając powierzchni palcem.
Spore pietruszki oskrobałam i pokroiłam w cienkie plasterki. W woku rozgrzałam olej ryżowy, wrzuciłam plastry pietruszki i, potrząsając patelnią, smażyłam, aż zaczęły brązowieć. Wówczas dodałam łyżkę sosu sojowego tamari i ząbek czosnku wyciśnięty przez praskę. Posmażyłam, podrzucając zawartość woka, jeszcze około trzech minut. Gotowe chipsy odsączyłam z tłuszczu na pergaminie.
Pierś kaczki przyrządziłam w sposób dość tradycyjny. Skórę nacięłam ukośnie w półcentymetrowych odstępach, natarłam – także w rozcięciach – solą, pieprzem i odrobiną oliwy pomarańczowej (można pomoczyć pół godziny w soku z pomarańczy). Na patelni rozgrzałam olej, położyłam pierś skórą do dołu i smażyłam 5 minut. Przewróciłam na drugą stronę, potrzymałam minutę. W międzyczasie rozgrzałam piekarnik do temperatury 180 stopni, przełożyłam do niego pierś kaczki w naczyniu żaroodpornym i podpiekłam bez przykrycia, skórą do góry, około 10 minut. Wyjęłam, odstawiłam, by „odpoczęła”, po czym ostrym nożem pokroiłam w cienkie plasterki.
Na dnie talerza ułożyłam plasterki kaczki, kilka listków rukoli, trybulki i majeranku, delikatnie włożyłam skoagulowane żółtko, które leciutko posoliłam. Tak przygotowane talerze postawiłam przed gośćmi; podgrzany żur wlewałam z dzbanuszka, gdy już skończyli podziwiać kompozycję. Posypałam po wierzchu świeżym majerankiem.
Spore pietruszki oskrobałam i pokroiłam w cienkie plasterki. W woku rozgrzałam olej ryżowy, wrzuciłam plastry pietruszki i, potrząsając patelnią, smażyłam, aż zaczęły brązowieć. Wówczas dodałam łyżkę sosu sojowego tamari i ząbek czosnku wyciśnięty przez praskę. Posmażyłam, podrzucając zawartość woka, jeszcze około trzech minut. Gotowe chipsy odsączyłam z tłuszczu na pergaminie.
Pierś kaczki przyrządziłam w sposób dość tradycyjny. Skórę nacięłam ukośnie w półcentymetrowych odstępach, natarłam – także w rozcięciach – solą, pieprzem i odrobiną oliwy pomarańczowej (można pomoczyć pół godziny w soku z pomarańczy). Na patelni rozgrzałam olej, położyłam pierś skórą do dołu i smażyłam 5 minut. Przewróciłam na drugą stronę, potrzymałam minutę. W międzyczasie rozgrzałam piekarnik do temperatury 180 stopni, przełożyłam do niego pierś kaczki w naczyniu żaroodpornym i podpiekłam bez przykrycia, skórą do góry, około 10 minut. Wyjęłam, odstawiłam, by „odpoczęła”, po czym ostrym nożem pokroiłam w cienkie plasterki.
Na dnie talerza ułożyłam plasterki kaczki, kilka listków rukoli, trybulki i majeranku, delikatnie włożyłam skoagulowane żółtko, które leciutko posoliłam. Tak przygotowane talerze postawiłam przed gośćmi; podgrzany żur wlewałam z dzbanuszka, gdy już skończyli podziwiać kompozycję. Posypałam po wierzchu świeżym majerankiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz