wtorek, 1 kwietnia 2014

Urodziny.



Mija rok od pierwszych Zachwyceń.

Zachwycam się nadal nieustannie, acz nieregularnie. Leniwie, bez przymusu, z chęci, z potrzeby. Może za rzadko.
Tak, pewnie za rzadko.

Te momenty, mgnienia, minuty, czasem pełne godziny, tak szybko mijają, nieutrwalone. Zatrzymane tylko przez chwilę na siatkówce, upchnięte gdzieś między synapsami łączącymi to, co ważne, istotne, przydatne.


 
Zachwycenia są mi jednak niezbędne. Jak mgła, jak świt, jak dotyk wody, jak wilga w maju, jak czereśnia czerwcówka i kasztan we wrześniu. Tworzą jedwabną, przezroczystą osnowę, na której mogą oprzeć się życiowe wątki, czasem skomplikowane, czasem szorstkie, czasem napęczniałe od barw.

 


Będę zachwycać się dalej. Fakturą.
 


Zwiewnością.


 
Kolorem.



Będę utrwalać i przechowywać  Zachwycenia. Dla siebie, dla Was.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz