Nie ma nic bardziej rześkiego niż chwila po deszczu na łąkach. Soczysta jak arbuz, przejrzysta jak plasterek ogórka pod światło, miętowa w zapachu. Powietrze po deszczu tak właśnie smakuje.
Zieleń po deszczu się mierzwi, pręży, pulsuje. Nabiera setek odcieni. Kolory po deszczu robią się ostre, domyte, prosto z tęczy. Krople rozbiegają się w tysiące pryzmatów.

Wracam środkiem kałuż do suchego świata, do szelestu kart książki, do kota o miękkim futrze, do imbryka z zieloną herbatą i do ciasta z rabarbarem. W deszczowy weekend oddycham pełniej. Wypoczywam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz