Gdy kasza pyrkotała na palniku, skroiłam cukinię wraz ze
skórką w ukośne plastry i, pomazawszy olejem, położyłam na patelni grillowej.
Po kilku minutach odwróciłam. Przełożyłam z patelni do salaterki.
Długo zastanawiałam się nad użyciem batata. To w końcu
roślina psiankowata, a psiankowate – mam na liście „produktów zakazanych”. Do
tej rodziny, z której przedstawicielami
musiałam rozstać się ponad rok temu, należą zwykłe ziemniaki, pomidory,
bakłażany i papryki. W wyniku długich negocjacji ze sobą zdecydowałam, że batat
to lepsza psianka, bo zagraniczna, i postanowiłam ten jeden, jedyny raz w roku go
spróbować.
Obrałam batata ze skórki, pokroiłam w cienkie talarki i wrzuciłam na
rozgrzany olej. Po 3 minutach dodałam garść mieszanych kiełków, garść
pokrojonych grzybów shiitake, ząbek czosnku skrojony w plasterki i łyżeczkę
intensywnie czerwonej i aromatycznej, indyjskiej przyprawy tandoori
masala; smażyłam kolejne 2 minuty,
poruszając patelnią. Odsączyłam z tłuszczu i przełożyłam do salaterki z
cukinią. Wszystkie jarzyny skropiłam obficie sosem sojowym, zamieszałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz