To przepis na
dzień, gdy z nieba leje się płynna słoneczna lawa i gdy myśl o czymkolwiek
cieplejszym niż 10 stopni przyprawia o zawrót głowy.
Chłodnik
ekspresowy. Niewymagający. Gęsty od smaku i zapachu.
Osiem
pięknych pomidorów malinowych sparzyłam wrzątkiem, z każdego obrałam skórkę.
Pokroiłam niedbale na mniejsze kawałki, włożyłam do blendera. Piętnaście
dorodnych truskawek dokładnie umyłam pod bieżącą wodą, odszypułkowałam,
włożyłam do blendera. Wsypałam dwie łyżeczki ostrej sproszkowanej papryki, i –
głównie dla podkreślenia kolorytu – płaską łyżeczkę przyprawy tandoori masala
(mieszanka z przewagę chilli, imbiru, cynamonu, kurkumy i kolendry, z
tchnieniem kminu rzymskiego, czosnku, nasion kopru włoskiego, pieprzu i anyżu) .
Wlałam dwie łyżki słodu daktylowego (można dodać po prostu pięć sporych
miękkich daktyli bez pestek). Dodałam
łyżeczkę soli i gałązkę mięty. I wszystko zmiksowałam. Podałam po
godzinnym leżakowaniu w lodówce, z listkami mięty.
Smak
chłodnika można zaostrzyć, dodając posiekaną małą czerwoną cebulę. Można
skropić go po wierzchu dobrym czerwonym octem winnym. Jeżeli, oczywiście, komuś
chce się siekać albo pójść do spiżarni.
Mnie się nie
chciało.
Ściągawka, czyli
niezbędne składniki
Osiem pomidorów malinowych, piętnaście truskawek, dwie
łyżeczki sproszkowanej ostrej papryki, płaska łyżeczka tandoori masala, dwie
łyżki słodu daktylowego (lub pięć miękkich daktyli), sól, mała garsteczka liści
mięty. Opcjonalnie: mała czerwona cebula, czerwony ocet winny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz