niedziela, 10 sierpnia 2014

Wegański "twarożek" z migdałów i wegańska "jajecznica" z kurek, pora i nerkowców



Już trzeci miesiąc żyję o strawie wegańskiej. Czuję się lżejsza, żywsza, weselsza. Nie zapominam przy tym o suplementowaniu witaminy B12, bo tylko tego składnika pozbawiona jest dieta czysto roślinna.

Wegańskie potrawy nie muszą być imitacją tych niewegańskich, ale nie ukrywam, że za pewnymi smakami tęsknię i chętnie obmyślam ich wegańskie odpowiedniki.
Takie na przykład weekendowe śniadanie aż się prosi o twarożek i jajecznicę.

Postanowiłam spełnić te zachcianki. Kupiłam opakowanie obranych ze skórki, zblanszowanych migdałów – bo jestem leniwa. Można naturalnie kupić migdały w skórce, zalać wrzącą wodą, odczekać ze dwie godziny, aż skórka zmięknie i migdałowe kapsułki będą z niej lekko wypryskiwać. Ale mnie się nie chce. Kiedyś posunęłam się wręcz do tego, że użyłam płatków migdałowych. Smak przecież ten sam. Zalałam migdały dwoma szklankami zimnej wody i wstawiłam na kilkanaście godzin do lodówki. Następnie zmiksowałam w blenderze kielichowym na wysokich obrotach. Wyszło dość luźne mleczko o ziarnistej konsystencji. Na słoik położyłam bardzo gęste sitko (można wyłożyć gazą) i powoli zlewałam mleczko, pozwalając migdałowemu osadowi odkładać się na sitku. Robiłam tak, aż sitko było pełne gęstej migdałowej masy, którą nieco ubiłam łyżką, a powierzchnię starannie wyrównałam. Wstawiłam słoik wraz z sitkiem do lodówki, aby „twarożek” ładnie się ukształtował. Na rano był gotowy. Można posypać go szczypiorkiem i gruboziarnistą solą i podać po prostu w takiej formie.



Można też podlać suchy nieco twarożek „mleczkiem”, które zebrało się w słoiku, a następnie nieco dokwasić. Ja użyłam w tym celu soku z jednej limonki, rewelacyjnie sprawdza się też kwas z domowych ogórków kiszonych. Teraz wystarczy tylko dodać posiekany szczypiorek, aromatyzowaną sól, na przykład wędzoną albo jakąś smakową  (ja ostatnio odkryłam w pospolitym Carrefourze świetny młynek z kryształami soli himalajskiej, suszonymi jagodami goji, tawą cytrynową, papryką, imbirem i liśćmi limonki kafir), kilkanaście jabłuszek kaparów, ćwiartki pomidorków koktajlowych – co kto lubi, aby ożywić delikatny smak.

Zamarzyła mi się też „jajecznica” z kurkami. W tym celu wieczorem wzięłam trzy garści nerkowców i zalałam je wodą, tyle tylko, aby zakryć orzechy. Podobnie jak migdały, nerkowce przenocowały w lodówce, a rano zostały zmiksowane na gęsty, nieco chropowaty krem.


Na patelni rozgrzałam oliwę, wrzuciłam cztery garści starannie opłukanych i osuszonych kurek. Po trzech minutach dodałam jednego pora skrojonego w drobne paseczki. Dusiłam mieszając, aż por zrobił się miękki. Wówczas dodałam sól, pieprz  i pół łyżeczki kuminu. Po kolejnych dwóch minutach dodałam kilka łyżek – ilość zależy od tego, jak gęstą „jajecznicę” się lubi – kremu z nerkowców. Starannie wymieszałam. I podałam sobie do łóżka, czując się jak wegańska królowa.



A do picia było schłodzone „mleczko” migdałowe.




Ściągawka, czyli potrzebne produkty:

Na twarożek migdałowy:
blanszowane migdały ( 35 dag), dwie szklanki wody, sok z jednej limonki (lub kilka łyżek kwasu z kiszonych ogórków), szczypiorek, dwie łyżki kaparów, kilka pomidorków koktajlowych, sól smakowa, inne ulubione przyprawy
 

Na „jajecznicę” z kurkami:
cztery garści nerkowców, szklanka wody, cztery garści kurek, jeden spory por (biała część), sól, pieprz, pół łyżeczki kuminu






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz