Jak dobrze wstać skoro świt. A jeszcze lepiej, gdy w chłodny
jeszcze poranek powita nas coś słonecznego na tacy. Na przykład krem z
pieczonych pomarańczy i kaszy jaglanej.
Do przyrządzenia go wystarczą jedynie cztery składniki.
Ugotowałam pełną szklankę kaszy jaglanej (przepis na idealną
jaglankę cytuję poniżej).
W tym samym czasie upiekłam trzy sycylijskie pomarańcze
ekologiczne. Jak to zrobiłam? Ano najpierw umyłam je starannie ciepłą wodą i
szczoteczką. Pomarańcze muszą być ekologiczne, niewoskowane, gdyż w użyciu
będzie nie tylko miąższ, ale i skórka. Pomarańcze nieekologiczne szprycowane są
konserwantami, niekiedy dla naszego organizmu wprost zabójczymi. Tak więc wolne
od chemii pomarańcze umyłam i włożyłam do wyłożonego papierem do pieczenia
naczynia do zapiekania. Piekłam w temperaturze 180 stopni przez pół godziny, od
czasu do czasu turlając cytrusy, aby zanadto się w jednym miejscu nie przyżegły.
Wyjąwszy, nieco je ostudziłam. Dwie z nich przekroiłam wpół i łyżeczką
starannie wydłubałam półpłynny miąższ, przełożyłam do blendera. Trzecią
pomarańczę włożyłam do blendera całą, wraz ze skórką. Dodałam dwie łyżki jasnego
miodu – zachwycił mnie ostatnio prowansalski lawendowy, ale nasz lipowy też
dobrze sobie poradzi. Wszystko zmiksowałam na wysokich obrotach na gładki,
niezwykle aromatyczny, słodko-gorzkawy przecier.
Teraz wystarczyło oddać się nieco żmudnemu miksowaniu
ugotowanej jaglanki z przecierem pomarańczowym i ½ szklanki mleka kokosowego.
Po zakończeniu tej medytacyjnej czynności gotowy, gładziusieńki krem przełożyłam do pucharków,
przybrałam malinami i podprażonymi na suchej patelni migdałami.
Mimo że głównym bohaterem śniadania był krem pomarańczowy,
parę słów należy się też koktajlowi z rabarbaru. Dostałam już bowiem na ukochanym
targu kilka gałęzi tej nowalijki i szybko udusiłam je z kilkoma łyżkami wody,
dwiema łyżkami miodu i dwiema garściami przekrojonych wpół fioletowych winogron
bezpestkowych. Gdy rabarbar rozpadł się na włókienka, przełożyłam zawartość do
blendera i zmiksowałam ze szklanką mleka kokosowego.
Nawet najtrudniejsza fuga po takim preludium to… bułka z
masłem.
Ściągawka, czyli potrzebne produkty
Na krem:
Pełna szklanka suchej
kaszy jaglanej, trzy ekologiczne pomarańcze, dwie łyżki jasnego miodu, pól
szklanki mleka kokosowego; do przybrania garść malin i garść łuskanych migdałów
Na koktajl:
Cztery gałązki
rabarbaru, dwie łyżki jasnego miodu, dwie garści fioletowych winogron
bezpestkowych, szklanka mleka kokosowego
Kaszowy stan idealny osiągam w sposób następujący:
pożądaną ilość żółtych ziarenek wsypuję do garnka o grubym dnie (najlepiej
sprawdza się gliniak, tyle że należy mieć podkładkę izolacyjną, by nie pękł od
gorąca) i stawiam na ogniu. Bez wody! Często poruszam garnkiem albo szturcham
kaszę drewnianą szpatułką, aby nie przywarła do dna i się nie przypaliła. I
czujnie obserwuję. Kiedy zacznie wydzielać miły zapach orzechów laskowych,
kiedy jest w dotyku gorąca i zaczyna lekuchno parować, jest gotowa. Wówczas
przesypuję ją na sito i przelewam wrzątkiem, aby wypłukać resztę gorzkich
saponin. I z powrotem do garnka. Zalewam kaszę wrzątkiem – tyle wody nad
powierzchnią kaszy, ile samej kaszy w garnku – zwiększam ogień, a gdy woda nad
kaszą zaczyna się pienić, przykręcam gaz na maleńki, garnek przykrywam pokrywką
i trzymam na ogniu około kwadransa, od czasu do czasu wścibsko zaglądając pod
pokrywkę, aby uniknąć przypalenia. Gdy kasza wchłonie całą wodę, czas zdjąć
garnek z ognia; teraz należy uwinąć go jak dziecię w pieluszki i schować pod
koc lub kołdrę na kolejny kwadrans, by zawartość „doszła”. Tak przygotowana
jaglanka jest sypka, gotowa na wchłanianie smaków, chętna do dalszej współpracy
lub bezpośredniej konsumpcji. 99
Martwi się nawoskowanymi trucizną skórkami pomarańczy, ale już nie przeszkadza wygotowywanie wszystkich witamin z owoców. Że nie wspomnę o konsumowaniu bezpestkowych, czyli pozbawionych większości witamin, winogronach. Jako że w pestkach "siedzi ich" najwięcej. No, ale cóż - widać te przepisy maja zachwycać... wyglądem i ętych mniej wykształconych.
OdpowiedzUsuń