piątek, 24 kwietnia 2015

Krem z pieczonych pomarańczy i jaglanki



Jak dobrze wstać skoro świt. A jeszcze lepiej, gdy w chłodny jeszcze poranek powita nas coś słonecznego na tacy. Na przykład krem z pieczonych pomarańczy i kaszy jaglanej. 


 Do przyrządzenia go wystarczą jedynie cztery składniki.



Ugotowałam pełną szklankę kaszy jaglanej (przepis na idealną jaglankę cytuję poniżej). 

W tym samym czasie upiekłam trzy sycylijskie pomarańcze ekologiczne. Jak to zrobiłam? Ano najpierw umyłam je starannie ciepłą wodą i szczoteczką. Pomarańcze muszą być ekologiczne, niewoskowane, gdyż w użyciu będzie nie tylko miąższ, ale i skórka. Pomarańcze nieekologiczne szprycowane są konserwantami, niekiedy dla naszego organizmu wprost zabójczymi. Tak więc wolne od chemii pomarańcze umyłam i włożyłam do wyłożonego papierem do pieczenia naczynia do zapiekania. Piekłam w temperaturze 180 stopni przez pół godziny, od czasu do czasu turlając cytrusy, aby zanadto się w jednym miejscu nie przyżegły. Wyjąwszy, nieco je ostudziłam. Dwie z nich przekroiłam wpół i łyżeczką starannie wydłubałam półpłynny miąższ, przełożyłam do blendera. Trzecią pomarańczę włożyłam do blendera całą, wraz ze skórką. Dodałam dwie łyżki jasnego miodu – zachwycił mnie ostatnio prowansalski lawendowy, ale nasz lipowy też dobrze sobie poradzi. Wszystko zmiksowałam na wysokich obrotach na gładki, niezwykle aromatyczny, słodko-gorzkawy przecier. 



Teraz wystarczyło oddać się nieco żmudnemu miksowaniu ugotowanej jaglanki z przecierem pomarańczowym i ½ szklanki mleka kokosowego. Po zakończeniu tej medytacyjnej czynności gotowy, gładziusieńki krem przełożyłam do pucharków, przybrałam malinami i podprażonymi na suchej patelni migdałami.



Mimo że głównym bohaterem śniadania był krem pomarańczowy, parę słów należy się też koktajlowi z rabarbaru. Dostałam już bowiem na ukochanym targu kilka gałęzi tej nowalijki i szybko udusiłam je z kilkoma łyżkami wody, dwiema łyżkami miodu i dwiema garściami przekrojonych wpół fioletowych winogron bezpestkowych. Gdy rabarbar rozpadł się na włókienka, przełożyłam zawartość do blendera i zmiksowałam ze szklanką mleka kokosowego.
Nawet najtrudniejsza fuga po takim preludium to… bułka z masłem.


Ściągawka, czyli potrzebne produkty
Na krem:
Pełna szklanka suchej kaszy jaglanej, trzy ekologiczne pomarańcze, dwie łyżki jasnego miodu, pól szklanki mleka kokosowego; do przybrania garść malin i garść łuskanych migdałów
Na koktajl:
Cztery gałązki rabarbaru, dwie łyżki jasnego miodu, dwie garści fioletowych winogron bezpestkowych, szklanka mleka kokosowego


Kaszowy stan idealny osiągam w sposób następujący: pożądaną ilość żółtych ziarenek wsypuję do garnka o grubym dnie (najlepiej sprawdza się gliniak, tyle że należy mieć podkładkę izolacyjną, by nie pękł od gorąca) i stawiam na ogniu. Bez wody! Często poruszam garnkiem albo szturcham kaszę drewnianą szpatułką, aby nie przywarła do dna i się nie przypaliła. I czujnie obserwuję. Kiedy zacznie wydzielać miły zapach orzechów laskowych, kiedy jest w dotyku gorąca i zaczyna lekuchno parować, jest gotowa. Wówczas przesypuję ją na sito i przelewam wrzątkiem, aby wypłukać resztę gorzkich saponin. I z powrotem do garnka. Zalewam kaszę wrzątkiem – tyle wody nad powierzchnią kaszy, ile samej kaszy w garnku – zwiększam ogień, a gdy woda nad kaszą zaczyna się pienić, przykręcam gaz na maleńki, garnek przykrywam pokrywką i trzymam na ogniu około kwadransa, od czasu do czasu wścibsko zaglądając pod pokrywkę, aby uniknąć przypalenia. Gdy kasza wchłonie całą wodę, czas zdjąć garnek z ognia; teraz należy uwinąć go jak dziecię w pieluszki i schować pod koc lub kołdrę na kolejny kwadrans, by zawartość „doszła”. Tak przygotowana jaglanka jest sypka, gotowa na wchłanianie smaków, chętna do dalszej współpracy lub bezpośredniej konsumpcji. 99

1 komentarz:

  1. Martwi się nawoskowanymi trucizną skórkami pomarańczy, ale już nie przeszkadza wygotowywanie wszystkich witamin z owoców. Że nie wspomnę o konsumowaniu bezpestkowych, czyli pozbawionych większości witamin, winogronach. Jako że w pestkach "siedzi ich" najwięcej. No, ale cóż - widać te przepisy maja zachwycać... wyglądem i ętych mniej wykształconych.

    OdpowiedzUsuń