Z ryby po grecku i tak najbardziej lubiłam warzywne przybranko,
więc w tym roku nie miałam wątpliwości, co będzie zawierał jeden z wigilijnych
półmisków.
Nietypową kołderkę jarzynową do ryby po grecku nauczył mnie robić lata temu mój kolega Wojtek. Nasze drogi się niegdyś skrzyżowały, potem chyżo pomknęły w zupełnie przeciwnych kierunkach, a przepis pozostał na stałe w mojej rodzinie. Raz w roku, przy wigilii, myślę o Wojtku i jego bliskich, i mam nadzieję, że los im się naprostował. Przy tej okazji dumam też, jak silnie przepisy i smaki kojarzą mi się z osobami i zastanawiam się, czy ja też już się komuś jakimś smakiem zapisałam w pamięci.
Najpierw dwie garstki rodzynek zalałam esencją herbacianą (użyłam zielonej herbaty) i odstawiłam na dwie godziny, aby zmiękły i nabrały aromatu.
Potem ugotowałam al dente w osolonej wodzie 4 marchewki, dwie pietruszki, kawałek selera. Wywar zachowałam, z pewnością do czegoś się przyda. Warzywa dokładnie osączyłam, ostudziłam i starłam na grubej tarce na piórka. Usmażyłam na oliwie drobno posiekaną cebulę. Dołożyłam jarzyny, wymieszałam, sprawdziłam, czy nie trzeba dosolić. Dodałam przyprawy: sporo świeżo mielonego pieprzu i – tu tkwi sekret – przynajmniej łyżeczkę mielonego imbiru. Dołożyłam trzy łyżki dobrego ekologicznego przecieru pomidorowego. Wszystko ponownie zamieszałam, potrzymałam jeszcze kilka minut na małym ogniu, a na sam koniec dodałam łyżeczkę miodu i osączone z herbaty rodzynki. Odstawiłam, aby jarzyny ostygły.
Cztery duże pietruszki oskrobałam i skroiłam po skosie tak, by uzyskać spore, dość długie plastry o grubości ok. 3-4 mm. W woku rozgrzałam oliwę, wrzuciłam plastry pietruszki, smażyłam pod przykryciem, często ruszając patelnią. Gdy zaczęły lekko brązowieć, wlałam dwie łyżki bezglutenowego sosu sojowego, zdjęłam pokrywkę i smażyłam jeszcze trzy minuty. Osączyłam na sitku z resztek płynu, wystudziłam. Na półmisku ułożyłam plastry pietruszki tak, aby zachodziły na siebie, trochę jak rybia łuska.
Nietypową kołderkę jarzynową do ryby po grecku nauczył mnie robić lata temu mój kolega Wojtek. Nasze drogi się niegdyś skrzyżowały, potem chyżo pomknęły w zupełnie przeciwnych kierunkach, a przepis pozostał na stałe w mojej rodzinie. Raz w roku, przy wigilii, myślę o Wojtku i jego bliskich, i mam nadzieję, że los im się naprostował. Przy tej okazji dumam też, jak silnie przepisy i smaki kojarzą mi się z osobami i zastanawiam się, czy ja też już się komuś jakimś smakiem zapisałam w pamięci.
Najpierw dwie garstki rodzynek zalałam esencją herbacianą (użyłam zielonej herbaty) i odstawiłam na dwie godziny, aby zmiękły i nabrały aromatu.
Potem ugotowałam al dente w osolonej wodzie 4 marchewki, dwie pietruszki, kawałek selera. Wywar zachowałam, z pewnością do czegoś się przyda. Warzywa dokładnie osączyłam, ostudziłam i starłam na grubej tarce na piórka. Usmażyłam na oliwie drobno posiekaną cebulę. Dołożyłam jarzyny, wymieszałam, sprawdziłam, czy nie trzeba dosolić. Dodałam przyprawy: sporo świeżo mielonego pieprzu i – tu tkwi sekret – przynajmniej łyżeczkę mielonego imbiru. Dołożyłam trzy łyżki dobrego ekologicznego przecieru pomidorowego. Wszystko ponownie zamieszałam, potrzymałam jeszcze kilka minut na małym ogniu, a na sam koniec dodałam łyżeczkę miodu i osączone z herbaty rodzynki. Odstawiłam, aby jarzyny ostygły.
Cztery duże pietruszki oskrobałam i skroiłam po skosie tak, by uzyskać spore, dość długie plastry o grubości ok. 3-4 mm. W woku rozgrzałam oliwę, wrzuciłam plastry pietruszki, smażyłam pod przykryciem, często ruszając patelnią. Gdy zaczęły lekko brązowieć, wlałam dwie łyżki bezglutenowego sosu sojowego, zdjęłam pokrywkę i smażyłam jeszcze trzy minuty. Osączyłam na sitku z resztek płynu, wystudziłam. Na półmisku ułożyłam plastry pietruszki tak, aby zachodziły na siebie, trochę jak rybia łuska.
Na pietruszkę wyłożyłam mieszankę jarzynową,
wyrównałam. Do momentu wydania trzymałam w chłodnym miejscu.
Ściągawka, czyli potrzebne produkty:
6 pietruszek, 4 marchewki, kawałek selera (taki, jak w pęczku włoszczyzny), jedna cebula, sól, pieprz, łyżeczka mielonego imbiru, 3 łyżki ekologicznego przecieru pomidorowego, łyżeczka miodu, dwie garstki rodzynek, bezglutenowy sos sojowy
Lata całe
OdpowiedzUsuń