Przygotowując potrawy wigilijne, zwykle uwarzę czegoś za
dużo, a to fasoli, a to kaszy, a to jarzyn. Zawsze też zostaną mi jakieś
wartościowe półprodukty, na przykład buraki z zakwasu. W mojej kuchni staram
się nie marnować produktów. Próbuję znaleźć przepisy, które pozwolą mi
wykorzystać cenne „resztki” w sposób kreatywny, smaczny, a przy tym – wegański. Idealną formułą, pozwalającą zutylizować kasze, warzywa strączkowe i korzeniowe, jest pasztet.
W tym roku ostały mi się bezpriziorne dwie szklanki
ugotowanej kaszy gryczanej i półtorej szklanki białej fasoli, wraz z płynem z
gotowania. Zmiksowałam je razem na gładko za pomocą blendera-stopki. Dodałam sól
i po płaskiej łyżeczce sproszkowanych przypraw: imbiru, kuminu, ostrej papryki,
wymieszałam ponownie. Spróbowałam, czy smak jest odpowiednio wyrazisty. Na tym
etapie można dodać podsmażoną cebulkę, pieczarki, ścinki gotowanych jarzyn – u mnie
jednak tym razem w kuchni ich nie było. Zagęściłam masę, dodając 1/3 szklanki
mąki ziemniaczanej. Na koniec wsypałam filiżankę posiekanych suszonych
ekologicznych śliwek i żurawin, dokładnie wymieszałam.
Foremkę pasztetową wyłożyłam
papierem do pieczenia, nałożyłam masę, wyrównałam powierzchnię. Jeśli chce się
uzyskać fantazyjny wzór, na wierzchu można ułożyć gałązki rozmarynu albo pestki
dyni, koraliki czerwonego pieprzu. Piekłam półtorej godziny w temperaturze 170 stopni, przed
pokrojeniem wystudziłam.
Podałam z domową konfiturą z borówek brusznic,
własnoręcznie zbieranych w mojej ukochanej Puszczy Poleskiej.
Niebawem przepis na sałatkę zagospodarowującą kiszone buraki
z zakwasu.
Ściągawka, czyli potrzebne składniki
Około 2 szklanki
ugotowanej palonej kaszy gryczanej (szklanka suchej), półtorej szklanki
ugotowanej białej fasoli wraz z wodą, w której się gotowała (pół szklanki
płynu), po łyżeczce suszonej ostrej papryki, imbiru, kuminu, sól, 1/3 szklanki
mąki ziemniaczanej, filiżanka mieszanki ekologicznych śliwek suszonych i
żurawiny, konfitura z borówek brusznic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz