środa, 24 grudnia 2014

Świąteczna zupa migdałowa na słono, naturalnie wegańska



W drugi dzień świąt, gdy spowszedniał już barszcz i pierogi, gdy wszyscy mieli już siebie nieco dosyć, gdy zmarznięci wracaliśmy od dziadków, gdzie musieliśmy wypowiedzieć rytualne: tak, gęś była mięciuteńka!, gdy zaczynały się niedyskretne dopytywania o szkołę i kim chcesz być w przyszłości, gdy wyszukanym terrorem psychicznym zaganiano mnie do pianina celem odegrania serii bolesnych kolęd, ciążeniem głosów starszych pań furt zsuwających się w C-dur bądź a-moll i utrzymujących się w nieprzyspieszalnym tempie marche funebre, wówczas na stół wjeżdżała wytrawna zupa migdałowa, na gęstym wołowym wywarze, serwowana w miniaturowych filiżankach z cieniutkiej porcelany. 

I zapadało milczenie, takie krótkie, treściwe, na trzy wrzące łyczki zaledwie, i patrzyliśmy szklanymi oczami na rozmazujące się światełka choinkowe, i myśleliśmy, że przecież nie było tak źle, i ojciec sennym głosem zagajał, co to ja miałem, aha, święta, święta i po świętach…

Spróbowałam przybliżyć się do tamtego smaku, przyrządzając zupę w wersji wegańskiej, na esencjonalnym wywarze jarzynowym. 


Dwie cebule przekroiłam na pół i każdą część opaliłam na czarno na palniku gazowym. Oskrobałam trzy marchewki, trzy pietruszki i kawałek selera, skropiłam oliwą i upiekłam na blasze w piekarniku, w temperaturze 200 stopni. Trzymałam je około 30 minut, na koniec włączywszy opcję grill, aby się porządnie zrumieniły. Następnie przełożyłam je do garnka i zalałam litrem wody, dodałam cebulę i wszystko gotowałam, z dodatkiem liścia laurowego, soli i trzech łyżek bezglutenowego sosu sojowego, na bardzo małym ogniu, przez 40 minut. 

Następnie dodałam 3/4 szklanki grubej mąki migdałowej. Z braku mąki można dodać poszatkowane migdały. Wywar z migdałami pyrkotał kolejne 20 minut. Na tym etapie, aby zaostrzyć smak, można dodać łyżkę lub dwie płatków drożdżowych, nie jest to jednak konieczne. Można podlać ją wodą do ulubionej gęstości, można dosolić, dodać nieco pieprzu, ale z umiarem. Zupa ma być słono-słodkawa, zawiesista, gęsta. W domu się jej nie miksowało, tylko podawało grudkowatą i zaciągniętą żółtkiem jajka. W mojej wegańskiej modyfikacji rzecz jasna jaja nie ma, zdecydowałam się też na konsystencję kremu, zmiksowawszy zupę w blenderze. I, jako że apetyt rośnie mi z wiekiem, podałam w większych filiżankach. 

 




Ściągawka, czyli potrzebne składniki

Dwie cebule, trzy marchewki, trzy pietruszki, kawałek selera, łyżka oliwy, liść laurowy, sól, pieprz, 3 łyżki sosu sojowego, ¾ szklanki mąki migdałowej lub drobno poszatkowanych migdałów




I jeszcze słowo. 
Niech całe Wasze święta będą gładkie, aromatyczne, gęste od znaczeń, bogate w smaki, pełne ciepła.





.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz