Ach ten
lipiec. Ach to lato. Ach ta niemoc kulinarna. Ach te błogosławione tradycyjne
chłodniki, na przykład bułgarski tarator, który łatwo można przyrządzić w
wersji wegańskiej.
Pół szklanki
nerkowców zalałam zimną wodą, dwa centymetry nad powierzchnię orzechów.
Zostawiłam na noc w lodówce (jeśli ktoś ma mocny blender, może pominąć namaczanie, mój jednak ma już swoje lata i sporą niechęć do zbyt twardych ingrediencji).
Cztery spore
ogórki gruntowe obrałam cienko ze skórki i pokroiłam w mniejsze kawałki.
Włożyłam do blendera. Dodałam namoczone nerkowce, potargany w mniejsze części
pęczek świeżego koperku, obrany duży ząbek czosnku, dwie łyżeczki soli, łyżkę
soku z cytryny. Wszystko szybko zblendowałam – wystarczy kilka impulsów, w
chłodniku mają być wyczuwalne cząstki ogórków. Właściwie należałoby ogórki zetrzeć
na tarce, ale w skwarne południe oszczędzam ruchy do maksimum.
Niby-tarator
chłodziłam w lodówce przez dwie godziny. Przed podaniem dołożyłam do każdej
miseczki po garstce orzechów; żeby było bardziej fantazyjnie, wybór padł na
fistaszki.
Co prawda najstarsi
Bułgarzy pewnie spojrzeliby na mnie ze zgrozą, ale od tego jest tradycja, aby
wokół niej wyczyniać fantazyjne zawijasy.
Ściągawka, czyli
niezbędne składniki
Pół szklanki nerkowców, cztery spore ogórki gruntowe,
pęczek koperku, duży ząbek czosnku, sól, łyżka soku z cytryny, garstka orzechów
ziemnych do przybrania
znow musze googlowac: co to sa nerkowce? Oooo, zwykle fistaszki!
OdpowiedzUsuńNie, nerkowce to nie fistaszki! Fistaszki to... fistaszki :)
Usuń