sobota, 6 września 2014

Pożegnanie, powitanie



Choć upał to dla mnie dopust boży, muszę sprawiedliwie przyznać, że tegoroczne lato było wyjątkowo widowiskowe, wizualnie atrakcyjne, fotogeniczne.

Nie pamiętam równie barwnego czerwca, równie intensywnego lipca, równie wysyconego sierpnia. Nie pamiętam tak miodnych zapachów, tak ziołowych aromatów, tak soczystych smaków. Tego lata starałam się jak najczęściej wyjeżdżać w Polskę. Przynajmniej co drugi weekend.

I tak, po raz kolejny błądziłam, zakochana, toruńskimi uliczkami.





 


Tańczyłam i śpiewałam na krakowskim Kazimierzu, podczas Festiwalu Kultury Żydowskiej (ale niestety nie jestem tą piękną osobą na zdjęciu).




 



Odkrywałam boczne drogi na Pojezierzu Brodnickim, z kwietnymi łąkami brzęczącymi od pszczół.

 













Słuchałam ciszy nad Rospudą i Biebrzą.
 







 
Wdychałam zapach ziaren i chlebnego pyłu.






 
Podglądałam swobodne zwierzęta.
 



 













 
Pływałam w dziesiątkach jezior, w przejrzystym Cichym, w tajemniczym Czarnym, w rozległym Sośnie. W wodach zielonych i złotych.




 

Teraz, kiedy lato zwija zieloną suknię, chcę podziękować. Za zdrowie, które pozwalało mi godzinami maszerować przed siebie, pływać do zmęczenia ramion, widzieć blask słońca na wodzie i słyszeć świerszcze. Za hojny, dobrotliwy czas. Za rytm nieustannej przemiany.


Witaj, ulubiona jesieni. Witaj, wyczekany długi urlopie. Niech to będzie dobry, syty, spokojny czas. 












środa, 3 września 2014

Kremowe zupy z pomidorów i papryki - jak malowane

Mam duszę przedszkolaka. Uwielbiam mazać, mieszać, bełtać. Uwielbiam kuchenne zabawy kolorem.
 



Nic nie nadaje się do tego tak dobrze, jak kremowe zupy.

W trzech rondelkach naszykowałam trzy „farbki”.




W pierwszym – krem z pieczonej żółtej papryki*. Cztery papryki po upieczeniu starannie obrałam ze skórki (schodzi trudniej niż z papryki czerwonej). Robiłam to nad miską, aby nie uronić soku, który w dużej ilości zbiera się wewnątrz owocni. Wyjęłam gniazdo nasienne, usunęłam pozostałe pesteczki, sok i paprykę włożyłam do blendera i zmiksowałam, dodawszy łyżkę oliwy cytrynowej, sól i pieprz cytrynowy. Krem jest bardzo intensywny i jeśli jest zbyt gęsty, można po prostu podlać go wodą.


W drugim – krem z pieczonej czerwonej papryki. Przygotowałam go podobnie jak w przepisie na „dymną” zupę paprykową. Obrane ze skórki cztery papryki, wraz z zebranym sokiem, zmiksowałam w blenderze z dodatkiem łyżeczki wędzonej papryki, płaskiej łyżeczki sumaku i pół łyżeczki ostrej pasty chilli (typu harissa czy sambal oelek; pastę można zastąpić suszoną chilli czy pepperoncino albo mieszanką przypraw z przewagą ostrej papryki, na przykład aloo masala). Krem można rozrzedzić wodą.

W trzecim – krem z malinowych pomidorów. Cztery dorodne pomidory sparzyłam wrzątkiem, obrałam ze skórki i pokroiłam na części, usuwając tylko twardszą część przy szypule, a pozostawiając nasiona. Przełożyłam do blendera, dodałam garść suszonych pomidorów (z oliwy, odsączone) i ćwierć szklanki śmietanki sojowej. Posoliłam do smaku i zmiksowałam. Sparzyłam wrzątkiem i delikatnie obrałam ze skórki kilka kolorowych pomidorków koktajlowych.

Wszystkie zupy podgrzałam na malutkim ogniu. Nabrałam ostrożnie garnuszkami po trochę każdego kremu.



Przygotowałam zupę yin yang. Do lewej ręki wzięłam garnuszek z kremem z żółtej, a do prawej ręki -  z czerwonej papryki. Zaczęłam je równocześnie wlewać do miski tak, aby linia ich styku była lekko wygięta, jak w klasycznej mandali. Kiedy osiągnęłam pożądany efekt, delikatnie umieściłam po żółtej stronie czerwony pomidorek, a po stronie czerwonej – pomidorek żółty. Aż mi się oczy zaśmiały.

 
 Potem przygotowałam zupę pstrokatą. Najpierw wlałam do miski zupę żółtą, najłagodniejszą. Następnie powoli, za pomocą dzbanuszka, zaczęłam wlewać na środek żółtego tła zupę z czerwonej papryki. Gdy uzyskałam kontrastową, dość dużą plamę, na jej środek wolniutko wlałam kleks z kremu pomidorowego. Po czym za pomocą patyczka zrobiłam esy-floresy.



A potem, zanim wymyśliłam inne kombinacje i wzory, zrobiłam się strasznie głodna i musiałam natychmiast zjeść moje „farbki”. Zapraszam do niepohamowanej radosnej twórczości.


 
Ściągawka, czyli potrzebne składniki:
Na zupę żółtą:
cztery żółte papryki, łyżka oliwy cytrynowej (lub łyżka zwykłej oliwy + pół łyżki soku z cytryny + otarta skórka z połowy cytryny), pieprz cytrynowy lub zwykły, sól do smaku, woda

Na zupę czerwoną:
cztery czerwone papryki, łyżeczka wędzonej papryki, pół łyżeczki sumaku, pół łyżeczki ostrej pasty chilli (typu sambal oelek czy harissa) lub pół łyżeczki ostrej mieszanki chilli (np. puri aloo masala), sól, woda

Na zupę różową
cztery pomidory malinowe, garść pomidorów suszonych (z oliwy, odsączonych), pół opakowania śmietanki sojowej, sól, woda