To bezmleczna i bezglutenowa wariacja na temat zupy, jaką
jadałam w mojej ulubionej nadjeziornej restauracji.
Podstawą zupy jest dobry wywar mięsny. Ja swój przyrządziłam
z ładnego kawałka szpondra i włoszczyzny, z dodatkiem kilku ziarenek ziela
angielskiego i paru liści bobkowych. Sekret „podkręconego” smaku wywaru tkwi w
dodaniu – jak do zupy pho – kawałka kory cynamonu.
W czasie, gdy mięsny wywar pyrkotał na wolnym ogniu, wzięłam
sporą główkę czosnku, wytaplałam ją w oleju i, posadziwszy na kawałku foli
aluminiowej, włożyłam do piekarnika. Piekłam do momentu, aż skórka zrobiła się
rumiana, a ząbki – miękkie. Wycisnęłam czosnek z łupinek i roztarłam na pastę,
którą dodałam do wywaru. Łupinek nie wyrzuciłam, ale zalałam chochelką wywaru
rozbełtaną ze śmietanką ryżową (ja nie używam nabiału krowiego, ale spokojnie
można dodać zwykłe słodkie mleko) i gotowałam na małym ogniu, aby wyszedł z
nich cały smak. Po kilku minutach skórki odcedziłam, płyn dodałam do wywaru.
Całość pogotowałam jeszcze 5-6 minut,
posoliłam do smaku, dodałam sporo świeżo utłuczonego pieprzu i jeszcze nieco
śmietanki. Zupę można zagęścić jasną zasmażką, ja lubię lżejszą i bardziej
wodnistą. Przygotowałam jajko w koszulce. Można do tego użyć specjalnej silikonowej foremki, ja robię to najpierw wbijając jajko do głębokiej chochelki uważając, by nie naruszyć żółtka, a potem – zanurzając ostrożnie chochelkę we wrzącej wodzie z dodatkiem octu. Gdy białko się ładnie zetnie, wyciągam i obcinam zbędne „frędzelki” białka. Jajko włożyłam do gorącej zupy, posypałam leciutko solą i pieprzem. Można usmażyć grzankę, włożyć do zupy i jajko w koszulce „posadzić” na niej – tak właśnie podawano mi polewkę czosnkową nad moim jeziorem.
Tak, czosnku nie obieram, gdy zmięknie, wyciskam z łupinek... dalej wszystko opisane w przepisie.
OdpowiedzUsuńRównież serdecznie pozdrawiam.