A szczególnie – jego wersję rabarbarową. Rabarbar nie jest zbyt zdrowy, szczególnie dla osób mających problemy ze stawami. Ale dwa naczynka od czasu do czasu… Grzeszę. Bo warto.
Dorodne łodygi rabarbaru tnę ostrym nożem na małe romby (nie
obieram, nie ma po co; jeśli nóż jest wystarczająco ostry, unika się tworzenia snujących
się i irytujących włókienek). Zalewam kilkoma łyżkami syropu klonowego,
dorzucam pełną garść suszonej żurawiny, podsypuję cynamonem i odstawiam na
godzinę.
W tym czasie przygotowuję kruszonkę. Jako że staram się nie
robić odstępstw od diety wykluczającej gluten i nabiał krowi, przygotowuję ją
na bazie silnie schłodzonego tłuszczu kokosowego (dostępny w słoiczkach, w
sklepach eko). Wyskrobuję go ze słoika kawałeczek po kawałeczku, czubkiem łyżki
i wrzucam do miski, aż zbierze się tych kawałeczków pełna garść. Wówczas dodaję
2 łyżki mąki owsianej (bezglutenowa fińskiej firmy Provena), 2 łyżki mąki
ryżowej, 2 łyżki bezglutenowych płatków owsianych i 2 łyżki płatków migdałowych
i wszystko razem szybko siekam nożem tak, aby mączne składniki pokryły
kawałeczki tłuszczu, zbrylając się wokół nich. Można eksperymentować również z
dodatkiem płatków kukurydzianych, ekspandowanego amarantusa czy nawet
dmuchanego ryżu.
Nagrzewam piekarnik do 180 stopni. Tłuszczem kokosowym
smaruję naczynka do zapiekania. Wkładam rabarbar, przykrywam go kołderką z
kruszonki i zapiekam przez ok. 30 minut. Podaję gorący. Czasem na wierzch kładę
łyżkę domowego sorbetu, bo lubię kontrast
ciepło-zimno. Czasem polewam łyżką gorącej polewy z karobu, śmietanki ryżowej i
syropu klonowego. Czasem na kruszonkę kładę sezonowe owoce, na przykład borówki
amerykańskie.Gdy minie sezon na rabarbar, będę robić kramble z jabłek i śliwek. A może wymyślę jeszcze inne wersje? W końcu kramble są jak puzle albo skrable – zagadkowe i wciągające.
kusząco wygląda :)
OdpowiedzUsuńI smakuje jak pokusa :)
Usuń