sobota, 30 stycznia 2016

Puree z ziemniaków truflowych



Mody kulinarne. Nie jestem na nie uodporniona, chętnie kosztuję, czasem się zachwycam i włączam produkt do stałego repertuaru, bawiąc się nim i odkrywając pełnię jego smaku. Tak było z batatami, quinoa, chia. Nie zaczarował mnie topinambur, choć ciekawy w smaku, jednak przez swój skład chemiczny – dość, hmm, rewolucyjny. Uwiodły mnie natomiast ziemniaki truflowe. 



Rzeczywiście przypominają wyglądem trufle, są dość niekształtne, sękate, trochę jak imbir, tyle że w niemal czarnej skórce. Po obraniu i ugotowaniu zaskakują barwą, w smaku zaś są niemal identyczne jak poczciwe białe lub żółtawe pyry.



Puree z ziemniaków truflowych podałam jako dodatek do warzyw z grilla – ożywiło je i podbiło kolorystycznie. Mam wrażenie, że ziemniaki truflowe gotują się krócej i mają więcej krochmalu, toteż trzeba uważać, żeby się nie rozgotowały na klajster. Kwadrans wystarczy w zupełności. Ugotowane ziemniaki odcedziłam i zmiksowałam z łyżką mleka kokosowego, solą, pieprzem i odrobiną startej skórki z cytryny.




Przymierzam się jeszcze do ziemniaków pieczonych – o efektach naturalnie poinformuję.

Ściągawka, czyli potrzebne produkty
Sześć ziemniaków truflowych, łyżka gęstego mleka kokosowego, łyżeczka skórki startej z cytryny, sól i pieprz do smaku


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz