Nic nie
poradzę, ta zupa kojarzy mi się z dobrą, dojrzałą miłością.
Taką, która
swoje już dawno wie, nie marnuje czasu, ceni chwile. Taką, w której w
równowadze jest troska i namiętność, czułość i pasja. Taką, która w chłodny
dzień otuli swetrem ramiona, podzieli jabłko z nawyku na pół, pogładzi policzek
wierzchem dłoni, odpowie pozornie szorstko i muśnie kark ustami, przechodząc.
Cztery
czerwone papryki umyłam, wytarłam, ułożyłam w brytfance i piekłam przez około
30 minut w temperaturze 180 stopni, aż skórka się pogufrowała. Wyciągnęłam z
piekarnika i zamknęłam na kwadrans w papierowej torebce. Wyciągnąwszy, zrobiłam
w każdej małą dziurkę tak, aby nie zmarnować aromatycznego soku, który
pociurkał do garnka. Papryki obrałam ze skórki, oczyściłam z pestek, pokroiłam w
mniejsze kawałki, dodałam do soku.
Dolałam 0,75 l dobrej, gęstej, ekologicznej passaty i puszkę pomidorów pelati, rozdrobnionych w cząstki. Dosypałam dwie łyżeczki soli, dwie łyżeczki sproszkowanego cynamonu, dwie łyżeczki sproszkowanego imbiru. Podlałam wszystko szklanką wody i zaczęłam gotować na maleńkim ogniu. Po kwadransie dodałam pół łyżeczki pieprzu kajeńskiego i świeże zioła: pełną garść liści kolendry wraz z łodyżkami i pełną garść bazylii tajskiej, również z łodyżkami. Jeśli to ostatnie zioło jest trudno dostępne, można użyć zwykłej, śródziemnomorskiej bazylii, ale wówczas razem z solą, cynamonem i imbirem do gotowania zupy trzeba dodać pół gwiazdki anyżu. Po dodaniu zielonych ziół zupę trzymałam na ogniu raptem ze dwie minuty, a następnie zmiksowałam ją, niezbyt dokładnie, w blenderze kielichowym.
Dolałam 0,75 l dobrej, gęstej, ekologicznej passaty i puszkę pomidorów pelati, rozdrobnionych w cząstki. Dosypałam dwie łyżeczki soli, dwie łyżeczki sproszkowanego cynamonu, dwie łyżeczki sproszkowanego imbiru. Podlałam wszystko szklanką wody i zaczęłam gotować na maleńkim ogniu. Po kwadransie dodałam pół łyżeczki pieprzu kajeńskiego i świeże zioła: pełną garść liści kolendry wraz z łodyżkami i pełną garść bazylii tajskiej, również z łodyżkami. Jeśli to ostatnie zioło jest trudno dostępne, można użyć zwykłej, śródziemnomorskiej bazylii, ale wówczas razem z solą, cynamonem i imbirem do gotowania zupy trzeba dodać pół gwiazdki anyżu. Po dodaniu zielonych ziół zupę trzymałam na ogniu raptem ze dwie minuty, a następnie zmiksowałam ją, niezbyt dokładnie, w blenderze kielichowym.
Podałam gorącą, ze
świeżymi ziołami i pieczonymi frytkami z batatów*.
Ściągawka, czyli
potrzebne składniki
Cztery czerwone papryki, 0,75 passaty pomidorowej, puszka
pomidorów pelati, sól, woda,
2 łyżeczki sproszkowanego cynamonu, 2 łyżeczki sproszkowanego imbiru, pół łyżeczki pieprzu kajeńskiego, pęczek świeżej kolendry, pęczek świeżej bazylii tajskiej (opcjonalnie bazylia zwyczajna i pól gwiazdki anyżu), świeże zioła do przybrania
2 łyżeczki sproszkowanego cynamonu, 2 łyżeczki sproszkowanego imbiru, pół łyżeczki pieprzu kajeńskiego, pęczek świeżej kolendry, pęczek świeżej bazylii tajskiej (opcjonalnie bazylia zwyczajna i pól gwiazdki anyżu), świeże zioła do przybrania
* przepis na pieczone frytki z batatów – tutaj:
http://zachwycenia-blog.blogspot.com/2015/04/pieczone-bataty-i-pieczarki-w-stylu.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz