Już są.
Niekwestionowane królowe letniego zapachu. Wykorzystywane w wielu wytrawnych perfumach,
jak choćby Amethyst Lalique.
Czarne porzeczki. Po wschodniemu – smorodiny. Ciemne, atramentowe kulki eksplodujące wibrującym aromatem i cierpkim, zmysłowym smakiem. Już są. Trzeba korzystać.
Ćwierć kilo
porzeczek starannie obrałam z ogonków i listków, opłukałam, osączyłam na sicie.
Przełożyłam do emaliowanego garnka i rozgniotłam tłuczkiem do ugniatania
ziemniaków. Dolałam ćwierć szklanki wody i zaczęłam podgrzewać na małym ogniu,
często mieszając, aby się nie przypaliły. Gdy owoce rozpadły się całkowicie,
odstawiłam z gazu i ostudziłam, po czym starannie zmiksowałam w blenderze, z
dodatkiem trzech łyżek płynnego miodu, na gęsty przecier. Trzy czwarte
przecieru odłożyłam do plastikowego pudełeczka i umieściłam w zamrażarce. Co
pół godziny wyciągałam pudełeczko i mieszałam masę widelcem, aż uzyskałam
dobrze zmrożony sorbet porzeczkowy.
Jedną czwartą
przecieru porzeczkowego rozprowadziłam szklanką wrzątku. Do tak przygotowanej
zaprawy włożyłam pokruszony w mniejsze kawałki ryżowy wermiszel (zawartość
opakowania 100 g). Dokładnie wymieszałam, aby porzeczkowa mikstura pokryła
całkowicie makaron, i odstawiłam na 10 minut, aby wermiszel zmiękł, nabrał kolory
purpury i porzeczkowego smaku. Następnie osączyłam go na sicie i schłodziłam
przez godzinę w lodówce.
Wyłożyłam
makaron na talerze, każdy przyozdobiłam solidną łyżką porzeczkowego sorbetu i
liśćmi mięty.
Purpurowy
wermiszel z dodatkiem porzeczkowych lodów to idealny podwieczorek po skwarnym
dniu.
Ściągawka, czyli
potrzebne składniki
Ćwierć kilo czarnych porzeczek, trzy łyżki płynnego
miodu, opakowanie (100 g) ryżowego wermiszelu, liście mięty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz